
Wróciliśmy z Czech. Jakby nie patrzeć były to nasze pierwsze zagraniczne zawody. Wrażenia? Zupełnie inaczej niż w P olsce. Brak widzów, cisza, spokój, mniej adrenaliny, mniejsze nerwy (choć przyznam się, że ja lubię polską publikę, lubię oklaski, gwar, przeskakiwanie przez baner, kiedy to ludzie nagle patrzą się tylko na ciebie i to 'ooo!' w momencie, gdy robi się coś niesamowitego ;) ). Czesi przyjeżdżają na zawody, aby odpocząć, miło spędzić czas niemalże biwakując. Wspólne wieczory, przerwa na obiad - duuużo integracji. Ma to swój urok. Bardzo ciekawe doświadczenie... i prawdą jest, że jeśli ktoś nie był za granicą to nie jest w stanie sob ie wyobrazić, jak tam wyglądają zawody. Wyprawa była bardzo udana, mam nadzieję, że za rok tam wrócimy ;-)
