W ostatni weekend z Lorie zadebiutowałyśmy na oficjalnych zawodach obedience (posłuszeństwo sportowe) w klasie 0. Nie ma co ukrywać – obi robimy od czasu do czasu, tak też i wyglądały nasze starty ;-)(ale ciiii! mam zamiar to zmienić) Były to w pewien sposób wyjątkowe zawody, bo aż dwudniowe - 2 razy więcej startów to 2 możliwości na sukcesy osobiste. W sobotę… ahhh, co to był za dzień! Pogoda marna, deszcz, pozostałości śniegu na trawie, ogólnie brrr… Do tego nasz debiut i to z rana. Powiedzmy, że ten start pamiętam, jako jedną wielką katastrofę :P Mój super-stres, jak i do tego niewłaściwie przeprowadzona rozgrzewka Lorie przed startem poskutkowało brakiem kontaktu na polu. Choć w gwoli ścisłości mówiąc – kontakt jakiś był, wszystkie ćwiczenia jednak zaliczyłyśmy w lepszym lub gorszym stylu, żadnego zera nie złapałyśmy ;-) Do tego było ładne zostawanie ocenione na maxa. Ogólnie wynik 72/100 punktów oraz ocena bardzo dobra. Niedziela – zdecydowanie bardziej pozytywny start! Moje podejście całkowicie ‘na luzie’ – bo gorzej już raczej być nie mogło :P Zrobiłam przed startem odpowiednią rozgrzewkę, zupełnie inną niż w sobotę, na ringu towarzyszył mi uśmiech i wesołe pląsanie, było dobrze! No i, jak się okazało, były efekty zupełnie inne niż dzień wcześniej. Ponownie wszystkie ćwiczenia zaliczone ;-) Zostawanie – max, skok przez przeszkodę – max, zmiana pozycji siad/waruj – max, aport i przywołanie – prawie max, czyli 9 i 9,5 oraz chodzenie przy nodze ocenione na 8 i 9 punktów. Statystyki dla wtajemniczonych (dla pozostałych – może pomoże fakt, iż każde ćwiczenie było oceniane w skali 10-punktowej). Ogólnie 93,5/100 punktów oraz ocena doskonała (a co za tym idzie – awans do klasy 1), a ku mojemu wieeeelkiemu zdziwieniu również I miejsce ;-) Taka jestem dumna z mojej Lo! Ogólnie ten weekend to było dla mnie gigantyczne doświadczenie. Dwa starty w zupełnie innych warunkach pogodowych (jednego dnia zimno i deszczowo, drugiego - cieplej z delikatnym słoneczkiem). Do tego zupełnie różne rozgrzewki, co, jak się okazało, odegrało naprawdę duże znaczenie. No i mój stan ducha podczas startu ;-) Ostatni mój start w obi był w 2012 roku, fajnie było do tego powrócić. Poza tym wiem nad czym muszę popracować, co zmienić, co naprawić, a co przerobić od podstaw. Jest tego trochę ;D Na koniec dwa słowa – wielkie brawa dla organizatorów oraz ukłony za ‘ściągnięcie’ dwóch naprawdę fajnych sędziów! Rewelacyjny weekend w super gronie! Oby więcej takich wyjazdów ;-)
0 Comments
Leave a Reply. |
Zapraszam na stronę mojej szkoły dla psówMoje psy utrzymuje
|